Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

13.12.2018

Małe kroki małego człowieka w wielkim kosmosie (Kosmos #2)

Dzień dobry!
Czeka mnie dzisiaj kolokwium z archaizmów*, dlatego do pisania postu siadłam już w poniedziałek, chociaż powinnam czytać rzeczy na zajęcia. Z dobrych wiadomości: skończyłam (prawie) 1 stronę wzoru :D!

W międzyczasie wymieniłam też telefon i wow, widać różnicę w zdjęciach. Przy okazji przepraszam za niewyprasowany haft, ale nie mam zwyczajnie czasu grzać żelazka tylko po to, bo za trzy minuty po zrobieniu zdjęć wymiąć wszystko w diabły.

To jest właśnie pierwsza strona

A to ostatni fragment 1 i 3 strony, który wykańczam

Zaraz pewnie ktoś mnie przyjdzie kopnąć, że przecież wyszywanie kwadratami jest nieestetyczne, ale naprawdę: bez dzielenia haftu na kwadraty nijak bym sobie z nim nie poradziła. Przynajmniej krzyżyki stawiam już w tą samą stronę, co nie było dla mnie takie oczywiste na samym początku :D.
Z tego, co widzę, to grudzień minie mi pod znakiem tylko i wyłącznie haftowania kosmosu (hah, jakby cały listopad mi tak nie minął). Zmęczona już jestem tym haftem i wszystkimi jego błękitami, chętnie przerzuciłabym się na coś innego. Mam cały czas gile, czekające cierpliwie w szafce, które fajnie byłoby skończyć przed końcem zimy. Pod koniec grudnia będę miała sporo wolnego, może wtedy uporam się z tym potworkiem i zajmę się czym innym. Mam też zaległy inny prezent hafciarski, damn x.x. Tyle haftów, tak mało czasu.
Dzisiaj krótko, bo w sumie nie mam za bardzo nic więcej do powiedzenia. Trzymajcie się i do następnego!
(muszę powiększyć w ustawieniach opis obrazków. I w sumie pozmieniać ramki, bo już mnie drażni ich wygląd).

* HAED zorganizował kolejną przecenę, więc obiecałam sobie, że jeśli uda mi się zdać, kupię sobie kolejny wzór, który niedawno znalazłam <3

6.12.2018

Grudzień, koniec roku i plany

Dzień dobry wszystkim!
Dobiliśmy właśnie do grudnia. Szczerze powiedziawszy, bardzo szybko zleciał mi ten rok (a podejrzewam, że w następnych latach pójdzie jeszcze szybciej). Końcówka roku oznacza także snucie planów na przyszłość. Chciałabym dziś podzielić się z wami moimi planami na 2019 :).

1. Skończyć kosmos (i jeszcze jeden prezent urodzinowy).

Obiecałam sobie, że nie ruszę dalej z żadnym haftowaniem, dopóki nie skończę kosmosu, o którym pisałam ostatnio. Poza tym mam jeszcze zaległy jeden prezent urodzinowy, który czeka na zamówienie swoją kolej. Niestety nie mogę nic więcej o nim napisać, no bo co to by była za niespodzianka? Planuję uporać się z tym do końcówki ferii zimowych.

Nudziło mi się.
2. Gile
Moje małe ptasie biedactwa czekają w szafie, aż się za nie wezmę gdzieś tak od początku listopada (co ja poradzę, że była przecena, a na ten wzór czaiłam się od dawna). Nie mogę się doczekać, aż w końcu się do niego dorwę. Wcześniej będę musiała poćwiczyć backstitching, bo bez niego wzór traci cały swój urok i nie mogę go pominąć (tak jak robiłam to do tej pory).
Kiedyś do was w końcu dotrę, obiecuję ;_;

3. Historia pewnego haftu: poprzednie projekty
Mam zamiar napisać również wpis o dwóch poprzednich haftach, które zdążyłam ukończyć przed założeniem blogach: bratkach, dzięki którym w ogóle wróciłam do haftu po bardzo długiej przerwie (Ile to było,  9 lat? Coś w tych okolicach.) oraz bukiecie lawendy. Będzie to również idealna okazja do napisania o kilku podstawowych błędach, które popełniłam (jak rozpoczęcie haftu na samym brzegu tkaniny). No i może mnie to w końcu zmotywuje do uzupełnienia brakujących backstitchów przy bukiecie lawendy.
Zdjęcie ze strony producenta. Backstitchu jest malutko, tylko obwódka wokół kokardki.

4. Zakładka do książek
Bo w sumie i tak studia zmuszają mnie do czytania tony rzeczy, więc dlaczego by sobie nie uprzyjemnić tej męczarni ładną zakładką? Na razie korzystam z niedokończonej wkładki do portfela z maską Shad, na którą brakło mi muliny - pisałam o niej jakoś na początku listopada.
Myślałam nad wykorzystaniem wzorów ze skandynawskiego folkloru, chociaż mam też pewne urocze lamy, czekające na swoją kolej... tyle pomysłów, tak mało czasu.

5. Mój pierwszy HAED
Byłam zmęczona po haftowaniu jeżyn i powiedziałam sobie: "Dobra, zróbmy chwilę przerwy. Zajmij się mniejszymi rzeczami, potem wrócimy do wielkich projektów." Później zabrałam się za pracę nad kosmosem (okazało się, że nie ogarniam takich wyznaczników, jak długość i wysokość, więc skończyłam z wzorem jeszcze większym niż jeżyny). Potem zamówiłam gile. A potem przyszedł Black Friday i zaopatrzyłam się w swój pierwszy HAED.
Brawo ja. Rzeczywiście, same małe hafty mam do wykończenia.
No ale z drugiej strony: jak ja się miałam niby powstrzymać? Pewnie będę sobie potem pluła w brodę, że znowu wybrałam wzór z całym pierdyliardem krzyżyków w tych samych/bardzo podobnych kolorach. Niczego nie żałuję (na razie). Link do strony producenta. Szkoda tylko, że jak na razie koszty muliny i materiału są o 4 razy droższe niż wzór.

To na razie tyle (albo raczej - aż tyle). Gdzieś pewnie pojawią się jeszcze jakieś  malutkie projekty poboczne, na pewno wrzucę kolejne kilka darmowych wzorów do pobrania. HAED prawdopodobnie zostawię sobie na końcówkę przyszłego roku i przeznaczę na niego dwa lata okazjonalnego haftowania - nie jest to projekt, na który chcę poświęcać wszystkie swoje siły, tak jak ma to miejsce z kosmosem. Musze też pomyśleć, za co się zabiorę z okazji przyszłego stitchoctobera ;).
Jeśli macie jakieś pytania/propozycje, o czym mogłabym napisać (nie wiem, chociażby typowe "10 błędów popełniane przez nowicjuszy"), dajcie znać w komentarzach. Na razie żegnam się z wami i życzę miłego dnia :).

UPDATE: Dzisiaj prezentowałam z koleżanką planszówkę na zajęciach i wszyscy byli zachwyceni <3. Jestem z siebie dumna. No i zyskałam zaliczenie, same plusy.