Dzień dobry!
Wiem, dawno mnie nie było, ale niestety życie i sesja robią swoje. Jak można się domyślić, ani do mermay, ani do #30for30 challenge nie dołączyłam. Gorąc i brak czasu są dobijające.
Zapewne zastanawiacie się, czym dziś Was poczęstuję. Ponieważ mam już kilka małych projektów zakończonych, a mój zły nawyk nierobienia zdjęć w trakcie procesu dalej się rozwija, jest to post bardzo miszmaszowy. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe. Zapraszam do oglądania :)!
|
Poniższe zdjęcia miały zostać ilustracjami do pierwszej instrukcji na tym blogu pt. jak wyhaftować coś krzyżykami na koszulce. |
|
Ale zdecydowałam, że przy drugiej koszulce (tak, będę robić drugą, z zielonym bublem) zrobię dopiero instruktaż - i lepsze zdjęcia. |
|
A oto Blub :) |
|
A tak się prezentuje na mnie (witam). Do tej pory wyprałam go już ze dwa razy i trzyma się dobrze :) |
|
A oto szopeł! Gotowy, piękny, skończony :D! To jeszcze wyprać i oprawić. Ha, ramkę znaleźć, potem oprawić. |
|
A tutaj tak kompletnie od czapy moja praca zaliczeniowa na jeden z przedmiotów - kości do gry. |
|
Najnowsze dzieciątko, pszczółka na piórniku. Chciałam spróbować haftu płaskiego, bo mam przed sobą projekt reperowania spodni. |
Młyna tutaj nie ma, bo... od ostatniego posta o nim praktycznie go nie ruszyłam. Jak sobie myślę, że w tym upale miałabym ślęczeć i kombinować, który to znaczek i co ja właściwie już wyhaftowałam, to mnie trafia. Brr. Nie lubię tego wzoru i dopóki nie będę mieć naprawdę nic innego do hafotwania, to go pewnie nie ruszę xP. Plus jest taki, że ten zestaw zapewnił mi sporo czarnej i białej muliny (nienajlepszej jakości, ale jak się nie ma, co się lubi...).
Następnym razem pojawi się albo ww. instrukcja, albo moje marne próby haftu na jeansach, albo zobaczymy. Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia :)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz