Dzień dobry!
Przeglądając bloga zorientowałam się, że do tej pory o wiatraku pisałam tylko raz, więc najwyższa pora to nadrobić. Zdjęć dużo nie ma, ale i tak zapraszam do oglądania!
|
Ostatnio, gdy wam pokazywałam ten haft, były na nim tylko chmurki (nie mam cierpliwości do tej bieli, no po prostu coś mnie trafia i po jednym rządku rzucam haft w kąt), a w tym czasie coś tam jednak przybywało. Dlatego na czerwono zaznaczyłam miejsce, które dohaftowałam w tym tygodniu, żebyście mieli lepszy pogląd na to, jak to wyglądało przez ostatnie 3 miesiące. |
|
Odkryłam mały sprytny sposób, jak sobie poradzić z tym haftem - jego cechą są wielkie połacie koloru, przy których się łatwo gubię, przetykane plamami kompletnej pikselozy (mówiąc pikseloza mam na myśli, że masz takie dosłownie trzy krzyżyki na całą stroną A4, rozwalone w najodleglejszych kątkach i haftuj to sobie. Nie znoszę czegoś takiego). |
|
Dlatego wzięłam ostrzejszą igłę (jak wykorzystać Magic Paper Kit na wiele sposobów xD), pojedynczą nić i oznaczyłam sobie krzyżyki z danego koloru. Nie wypruwam jej w trakcie haftowania, zostaje ona pod krzyżykami. Nie jest to jakieś wielkie marnotrawstwo nici, a haftuje mi się teraz 5 razy wygodniej, bo muszę się skupić tylko przy oznaczaniu koloru na tkaninie, a przy krzyżykach lecę bez zastanowienia. |
|
I tak sobie pracuję. Oto stan na początek tygodnia. |
|
A to już stan po zakończeniu weekendu. Widać zdecydowanie postępy. |
|
Trochę żałuję, że nie mam żadnego programu do śledzenia krzyżyków. Wiem, że są jakieś aplikacje, ale co mi to da przy papierowej wersji wzoru (bo nie kupię drugi raz tego samego tylko dla wersji elektronicznej), poza tym wolałabym aplikację na komputer. |
Na dziś to tyle. Wakacje, pustynny upał ciepło, wolę haftować, niż pisać, sami rozumiecie ;). Dzisiaj krótko, ale treściwie. Do następnego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz