Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

27.02.2020

Podsumowanie lutego

Dzień dobry!
Już na samym początku przyznaję się bez bicia, że nie postawiłam ani krzyżyka w wiatraku w tym miesiącu i nie mam żadnych postępów do pokazania. Luty był dla mnie... dziwnym miesiącem. Zapraszam Was zatem na kiepskie tłumaczenie się i kilka ładnych zdjęć innych projektów :).

Hah, w chwili pisania posta zadzwoniła do mnie pani urzędniczka, że pojawiły się problemy z papierkami, których potrzebuję, więc no... intensywny jest dla mnie ten luty. A na zdjęciu zamówione muliny (ktoś mnie powinien odciąć od własnej karty, bo zamawiam za dużo rzeczy). 

Moja mała armia <3. Albo wyjście przedszkolaków do kina z wychowawczynią. Na zdjęciu tego nie widać, ale mam w końcu swoje miejsce do pracy - własne biurko, jutro będziemy jeszcze skręcać szafkę, która pójdzie pod to biurko, plus zarekwirowałam pufę, która służy mi za podnóżek, bo okazało się, że w środku jest pusta. Trzymam w niej na razie swoje hafciarskie przybory, jak tylko szafka będzie gotowa, przerzucę hafty (i przydasie do bullet journala) do niej.
A tak się mają butelki. Kiepsko trochę, prawda? Z jakiegoś powodu byłam przekonana, że mam ich już gotowe trzy. Zaczęłam trochę wątpić w mój super plan zdobienia nimi kartek, bo uświadomiłam sobie, że ja przecież nigdy w życiu żadnych kartek nie robiłam, a już na pewno nie takich z haftami.
 Prezentują się super, to trzeba im przyznać <3.
 A tutaj napoczęta, nieskończona buteleczka.
No i wzór, który zabiera mi teraz cały mój hafciarski czas. Zakochałam się w nim, haftuję na 20ct dwoma nitkami DMC. Postanowiłam pominąć wszystkie krzyżyki typu 3/4, bo ich nie widać kompletnie, a są za grube.
Z jednej strony haftuje mi się ten wzór dobrze, bo błyskawicznie go przybywa i mam niezłą frajdę z nim, z drugiej kanwa jest trochę za miękka jak na mój gust i wychodzą mi przez to bardzo krzywe krzyżyki.
Trochę się martwię też o backstitche, bo one nadają całemu wzorowi sensu, ale nie wiem, czy nie przytłoczą krzyżyków pod nim. Zrobimy, zobaczymy. Jak nie wyjdzie, to spróbuję na białej 16ct :D. Bo dlaczego by nie.

Szczerze powiedziawszy, to nawet nie wiem, gdzie ten miesiąc mi uciekł. Od poniedziałku trzeba wracać na studia, znowu będę miała zajęcia ze znienawidzoną wykładowczynią, a jedyne, co pamiętam z lutego to pisanie pracy licencjackiej i prace nad grą zaliczeniową. Plus jest taki, że jestem bardzo do przodu z jednym i drugim. Co mi przypomina, że miałam dostać na początku miesiąca od wykładowczyni spis lektur, na podstawie której mam tworzyć grę, a tu cisza. 
Cały czas wisi nade mną kwestia załatwiania spraw związanych z imprezą w lipcu, do której potrzebuję wcześniej wspomnianych papierów od urzędu. I w sumie zaraz po wypłacie trzeba zamawiać potrzebne ubrania i inne ciekawe rzeczy, podliczyć koszty tej zabawy, załatwić lokum wszystkim na tydzień... czuję się zmęczona na samą myśl o tym wszystkim. 
A, i śnieg w końcu wczoraj spadł. Pierwszy tej zimy, co jest niesamowicie smutne.
Z dobrych wiadomości to otworzyli w mieście pierwszą kocią kawiarnię i to oczywiste, że musiałam się wybrać <3. Kitki są cudowne, ciasto smaczne, herbata podawana w takich fajnych, małych imbrykach, polecam bardzo serdecznie. Będę się tam musiała jeszcze raz wybrać, tym razem z narzeczonym.  
No, ale tyle mojego gęgania, życzę Wam miłego dnia i do następnego :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz